Pewnej nocy długo nie mogłam zasnąć. Było to krótko po moim nawróceniu. Martwiłam się wizytą u lekarza, która mnie czekała następnego dnia. Nie mogłam zasnąć, zmieniałam pozycje, przewracałam się z boku na bok i nic. Nagle poczułam jak Ktoś bierze moją głowę w dłonie, delikatnie do góry. Wiedziałam, że dzieje się coś dziwnego, ale się tego nie bałam. Wręcz przeciwnie, czułam ponadnaturalny pokój. Ktoś wziął moją głowę w dłonie, w górę, a następnie ją odłożył na poduszkę. .Poczułam w sercu, że mam się nie martwić, bo wszystko będzie dobrze. I natychmiast spokojnie zasnęłam .
Pewnego wieczoru chciałam włączyć komputer, a przy biurku miałam kuchenny, drewniany taboret. I się przewróciłam całą sobą na ten właśnie taboret, uderzając z całych sił swoją szczęką w jego twardy kant. Nagle, zanim się zorientowałam co się stało, będą jeszcze w szoku, Ktoś, jakby anioł podniósł mnie i poczułam przynaglenie, aby uwielbiać Boga i tylko na Nim się teraz skupić. Więc podniosłam ręce, będąc jeszcze w szoku po tym upadku, i zaczęłam wielbić Pana. Śpiewałam: ,,Alleluja! Alleluja!” A gdy już skończyłam to sprawdziłam, jak się czułam, czy wszystko było na swoim miejscu (zęby, szczęka J) I okazało się, że nic mi nie było, tylko mały siniak następnego dnia, ale cała szczęka, głowa, zęby w porządku, nic nie ucierpiało, a to naprawdę było mocne uderzenie.
Wracając z nabożeństwa czułam się taka lekka i pełna Boga. Musiałam przejść przez mały park w centrum miasta, aby dojść na przystanek tramwajowy. Idąc w kierunku tego parku zauważyłam, że koło schodów, przez które muszę przejść, stoi grupka mężczyzn w liczbie ok. 8 w wieku ok. 20-30 lat w puszkami piwa w rękach. Poza tym, nikogo tam nie było w tym parku. A był już wieczór. Miałam więc do wyboru, albo iść przez ten park i przejść bezpośrednio koło nich, albo nadrobić drogi i iść na około. Ja, wtedy dwudziesto-kilku letnia blond dziewuszka. W przeciągu sekundy pomyślałam: ,,Hej, jestem pełna Boga, Bóg jest ze mną. Idę przez park!” Ogarnęła mnie taka ponadnaturalna odwaga, więc szłam prosto na nich. Gdy byłam już koło nich, jeden z nich zagrodził mi drogę i zapytał: ,,Zatańczymy?”, ja powiedziałam tylko: ,,Przepraszam” i on odsunął się z drogi, więc spokojnie przeszłam przez schody i tylko jeszcze słyszałam innego, który powiedział: ,,Przepraszamy za kolegę.”. Dopiero jak już ich minęłam, to zdałam sobie sprawę, co Bóg zrobił, bo normalnie to poszłabym na około, gdybym sama musiała przechodzić przez grupę mężczyzn pod wpływem alkoholu, a Bóg mnie bezpiecznie przez to przeprawił, tak, że nawet jeszcze mnie przeprosili.
Pewnego razu, gdy pracowałam przy komputerze nad jakimś projektem, okazało się, że mój komputer złapał jakiegoś wirusa i to uniemożliwiło mi dalszą pracę. Przez jakąś godzinę próbowałam sama się z tym uporać i go usunąć różnymi programami, ale bez skutku. Nie mogłam po nikogo zadzwonić, bo to była już późna pora. Włączałam, wyłączałam, resetowałam, skanowałam komputer różnymi programami i nic. Już chciałam się poddać, gdy usłyszałam taką myśl: ,,Kto najlepiej zna się na komputerach?”. I mnie olśniło! 😀 Jezus Chrystus! Poprosiłam więc Go o pomoc w tej sprawie. Gdy powiedziałam: ,,Amen” to nie wiem dlaczego – nacisnęłam spację, komputer się zresetował i wirusa już nie było.